po obejrzeniu Zwiastuna widzę Jezusa w Gałganku i zachodzę w głowę jak to zołnierze rzymscy rzucali losy o szaty wierzchnie, przekładając na czasy Jezus dziś występował by w kreacjach najlepszych krawców , jakoś nie wyobrażam sobie że dziś będzie ktoś rzucał losy o gałgany Hugo Boss czy podobna marka, które stały się powszechne. Twórcy filmu pewnie opowiadają o Ewangelii Własnej. Jedno jest dla mnie pewne i "nadoczywiste" jeżeli nawiązują do Ewangelii z Biblii to nie kumają o co w niej chodzi. Nie wiele odbiega od filmu o Jezusie (jednym z wielu, ale ten był okrzykniety łoł) kiedy Jezus ubrany w Wór od pyrek z wyglądu przypominającego osobę ciężką depresją a nie Faceta który Obali za chwilę System Religii Izraela. Ludwik Beethoven lepiej wyglądał a nie miał natury boskiej, ba Mozart jak wracał z popijawy też się lepiej prezentował. Czy taki stroj jest odpowiedni dla Reprezentanta Boga, który(Bóg) napewno nie był Skromny. Twórca nie powinien poruszać sie w temacie , który jest dla niego jak opowieści z Czarnej Dziury.
Ciężko pewnie uwierzyć, ale lubię logikę i spójność nauki, jednak zdaje się, że esencją tego typu widowiska jest jednak przekaz - po co przyszedł i co miał zrobić. Dyskusji o szatach, całunach, podobiznach, niespójnościach jest cała masa. Ale czy one do czegoś prowadzą, poza odwracaniem uwagi od sensu wiary?