... a były one filmowane wiele razy.
Reżyser zmienia nieco fabułę książki, ale podkreśla to nadając filmowi inny tytuł.
Znów... mylący, jak to u niego.
Mnie urzeka subtelność Formana, zarówno w podejściu do tematu, jak w prowadzeniu aktorów
(zwłaszcza aktorek - bo to o kobietach Valmonta jest film, nie o nim samym). Anette Benning jest
wręcz zjawiskowa!
Forman drąży też temat, którym zajmował się od zawsze niemal obsesyjnie, większość bowiem jego
filmów bada granice wolności (a o potrzebie tej ostatniej wie wiele, jako że emigrował z
"demoludów").
Przy "Valmoncie" Formana "Niebezpieczne związki" Hamptona zdają się być wyłupane siekierą z
twardego pniaka:):):)