Ten film jest świetny. Zasłużony Oskar za rolę Stephena . Nie mogłam uwierzyć że można być wpatrzonym w jednego z wielu akademickich okularników i potem kiedy zachorował tak poświęcić się dla niego. Przecież Jane miała tyle chłopaków do wyboru, była ładna i wybitna . Jak myślicie co ona w nim widziała?
Nie chcę przez to obrażać geniusza( nawiasem mówiąc prawie się rozpłakałam na końcu chociaż oglądałam bez łez wiele innych zmyślonych melodramatów ).
Po co się zakochiwać skoro kiedy miłość pryska tylko cierpimy potem z tego powodu? Nie lepiej stąpać twardo po ziemi? Z drugiej strony ta niemożliwa miłość uratowała życie Stephenowi.