Bardzo smutny, wręcz złapałam doła. Ale czy gdybym wiedziała że ąż tak bardzo smutny czy obejrzałam bym jeszcze raz oczywiście. Film z klimatem, o dumie nie spełnionych marzeniach . Na pewno nie jest to film o miłości . Mam wrażenie że główna postać była najbardziej samotnym i zapomnianym człowiekiem na świecie . Nikt nie chciał jej pomóc, a wszystko można było inaczej........Smutno mi.....
Jak łatwo można zniszczyc komuś zycie... Na szczęście nie tak łatwo złamać człowieka i wyrwać tego w co głęboko wierzy
Nie przez jedną osobę.Jej męża zabili mieszkańcy wioski bo był Anglikiem, a irlandzki ksiądz nie tylko że nie stanął w jego obronie to jeszcze praktycznie wsadził ją do psychiatryka i skłamał,że dziecko nie żyje. Kłamstwo, obłuda,zawiść i podły nacjonalizm zmarnowały i zniszczyły całe życie tej kobiety.Nie tak dawno ujawniono uśmiercanie niemowląt w irlandzkich klasztorach więc i ta historia mogła zdarzyć się naprawdę.
Tez miałam takie wrażenie że cały świat się przeciwko niej nastawił. Jeśli rzeczywiście jest cień szans ze to na faktach autentycznych choć w cześci to ...... Nie ma nic gorszego od fanatyzmu
To duperela, ale... fakty są zawsze autentyczne.
Sorki, za uwagę, ale to dla czystości naszego kochanego języka. :)
mąż nie był Anglikiem, tylko Irlandczykiem, który popelnił zdradę, tzn. wstąpil do brytyjskich sił powietrznych w czasie II wś. Jak wiadomo Irlandia chciała byc niepodległa i liczyła, że przy poparciu Niemiec im sie to uda.
Moim zdaniem film jest właśnie o zwycięstwie miłości. Jak inaczej nazwać to ,że syn odnajduje po tylu latach matkę?
ale to miłość popycha go do szukania ???? gdzieś coś podświadomie ale nie miłość. Nie wierzę w więzy krwi siły nadprzyrodzone ot tak los w końcu się do niej na koniec życia uśmiecha i znajduje ją syn . Ale to nie miłośc go do tego motywuje on nawet nie wie o jej istnieniu.
A to nie było tak, że doktorowi w odnalezieniu matki pomógł ojciec Gaunt? Pismo z prośbą o to, aby ją zbadał pochodziło z kancelarii arcybiskupa, którym był Gaunt. Z rozmowy doktora z kierowcą również wynikało, że to arcybiskupowi zależało na jego przyjeździe.
Rose nie była zamknięta w szpitalu przez 50 lat, a 40. Raz - sama to powiedziała. 2- adopcyjny ojciec doktora napisał w liście? Że kochał to 40 lat. Jeśli chodzi o wyrzuty sumienia księdza- to na prawdę rychło w czas... Jak akurat zamykają szpital. Film mi się podobał. Był wzruszający, ale sprawiedliwości w nim nie ma ... brakuje chociażby spotkania doktora z księdzem...
Wyrzuty sumienia ksiądz miał na pewno wcześniej. Sam, niestety, bardzo przyczynił się do zamknięcia Rose w szpitalu.Moim zdaniem, dzięki jednak tym wyrzutom uratował syna Rose i umieścił go u znanej sobie rodziny, potem zdradził prawdę adopcyjnemu ojcu o pochodzeniu chłopca. Większość zdrowych dzieci samotnych irlandzkich matek (uznawano, że Rose nie miała męża) trafiała do adopcji do USA, dlatego w pewien sposób ksiądz uratował dziecko przed niechybnym odesłaniem do Stanów. Zapewne, gdy, już jako arcybiskup, dowiedział się o śmierci ojca adopcyjnego, próbował doprowadzić do tego, by syn Rose poznał swą matkę.
Owszem, syn nie wie o istnieniu swej matki. To, że ją odnajduje, to zrządzenie losu. Ale zwycięstwo miłości pojawia się tu w innym znaczeniu. Jak dla mnie miłość zwycięża w Rose, która, pomimo strasznej "terapii", zachowuje wszystko w pamięci, przechowuje pamięć o synu i miłość do niego, ciągle kocha Michaela i wspomina ten krótki czas, który był im dany. To miłość i wspomnienia pozwoliły jej przetrwać.
FIlm z początku zapowiada się świetnie, bardzo mi się podobał. jednak im dalej, dowiadujemy się, że oś fabularna opiera sie na tym, że główna bohaterka ukrywa angielskiego pilota który rozbił się w pobliżu, zarazem uświadomiłem sobie
że jest to po prostu film o miłości podczas II wojny światowej jakich było już wiele . Mimo całej otoczki z zakładem psychiatrycznym która wypada świetnie, moim zdaniem mimo całego patosu i świetnej muzyki fabuła jets dosyć płytka.