i najpoważniejszy, bez śmieszkowania i nosowych protez, które w każdej ekranizacji wyglądały po prostu głupio. To film o naszym strachu przed odrzuceniem, a Peter Dinklage oddaje te wszystkie lęki, niespełnione pragnienia, ukrywane marzenia po prostu wspaniale. Przepiękne teksty piosenek. Wherever I Fall śpiewane przez żołnierzy przed bitwą rozdziera serce. Najpiękniejszy i najsmutniejszy musical, jaki widziałam.
Jednak Peter Dinklage nie umie śpiewać. Słyszałam jedną piosenkę na RMF Classic i jest śpiewana przez niego takim monotonnym głosem, że brzmi jak melorecytacja.
Bo tego nie trzeba słuchać "osobno". Dopiero w kontekście nabiera czegoś niepowtarzalnego.
No nie jest to jego najmocniejszy atut, ale ma przyjemny głos i piosenki są tak dobrane, żeby brzmiał dobrze, bo gdyby mu dali jakieś piętrowe wokalizy to nie byłoby fajnie a tak mruczy sobie tym swoim niskim głosem i jest gut. Poza tym jak zawsze jest świetny, ma tonę charyzmy i uroku, (jestem jego fanką od czasów Dróżnika). No i dziewczyna, dziewczyna jest wspaniała. Zaskakująco dobra produkcja, to jedyny od niepamiętnych czasów musical, który obejrzałam w całości i z przyjemnością (poza Kabaretem i Hair), bo mało czego nienawidzę tak jak tego gatunku.
Wspaniały Cyrano, zdetronizował w tej roli mojego ulubionego do tej pory Fronczewskiego. Jestem zachwycona.
Piękny film. Scena pisania listów przed bitwą przyprawia o ból serca. Peter D., jako Cyrano, jest wzruszający - mały człowiek z wielkimi kompleksami i strachem przed śmiesznością. Jakie to współczesne, aktualne... Jestem zachwycona filmem , aktorami i przede wszystkim muzyką .Szkoda, że ta historia tak smutno się kończy.