Zaskakująco niezłe połączenie horroru z czarną komedią. Oglądało mi się to przyjemnie i seans upłynął naprawdę szybko.

Początek nie zapowiada tego, co przyjdzie nam oglądać przez następne kilkadziesiąt minut. Ale i tak te pierwsze 15-30 minut wspominam miło. Mamy okazję dobrze poznać trójkę głównych bohaterów.

Lecz od pierwszego, przypadkowego morderstwa zaczyna się prawdziwa jatka. Ale rzecz jasna, ogląda się to na dużym luzie, bo nawet sami bohaterzy nie biorą tego, co się dzieje, na poważnie. Raz po raz raczeni jesteśmy czarnym humorem. Raz lepszym, raz gorszym, ale ogólnie na całkiem niezłym poziomie. Wiadomo, że ten humor to zwykle już sprawdzone, łatwe numery, ale mimo wszystko ich realizacja powoduje, że można się czasem uśmiechnąć.

Film przypomniał mi jedną z opowieści w dwa lata starszym "Quicksilver Highway", ale tamten epizod z chodzącą kończyną był po prostu zły i zrobiony praktycznie na poważnie więc oczywiste było, że taki pomysł się nie sprawdzi. W przeciwieństwie do "Idle Hands".

Akcja jest bardzo szybka. Bez przerwy się coś dzieje, ale mimo wszystko ten chaos jest kontrolowany i nieustanna, wartka akcja nie nuży. Poza tym Anton, Mick i Pnab to bardzo zgrane trio i aktorzy ich grający zagrali na tyle solidnie żeby utworzyć fajnie uzupełniające się postaci. Plus Jessica Alba!

Moja ocena: 7/10.